Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze wyraża głębokie zaniepokojenie w związku z możliwością odnowienia polowań na łosie. Projekt zmiany rozporządzenia wprowadzający taką możliwość został opublikowany 28 sierpnia bieżącego roku na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacyjnego. Według Fundacji, uzasadnienie rozporządzenia stanowi sprzeczność z rekomendacjami specjalistów, w tym autorów „Strategii ochrony i gospodarowania populacją łosia w Polsce”.
Od 2001 roku obowiązywał całkowity zakaz polowań na łosie. Jednakże Ministerstwo Środowiska aktualnie proponuje aktualizacje przepisów prawnych dotyczących polowań, które przywrócą możliwość odstrzału tych zwierząt. Zgodnie z proponowanymi zmianami, myśliwi w województwach mazowieckim, kujawsko-pomorskim, pomorskim, lubelskim, podlaskim oraz warmińsko-mazurskim będą mogli odstrzeliwać łosie, samice łosi (klępy) i młode łosie (łoszaki).
Zasugerowane zmiany nie zostały przekazane do oceny większości polskich organizacji zajmujących się ochroną środowiska naturalnego i zwierząt. Koalicja #jestemzłosiem wyraża krytykę wobec proponowanego projektu i apeluje o ochronę łosi przed odstrzałem.
Poparcie dla możliwości odstrzały łosi jest argumentowane ich liczną populacją. Ministerstwo twierdzi, że podczas wprowadzania zakazu istniało zaledwie około 2000 sztuk, natomiast obecnie ich liczba wzrosła dziesięciokrotnie. Inne argumenty to: szkody wyrządzane przez te zwierzęta, zagrożenie chorobą CWD oraz potencjalne niebezpieczeństwo na drogach. Jakie jest stanowisko ekologów na te kwestie?
Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze twierdzi, że argumentacja dotycząca nadmiernego wzrostu populacji łosi jest bezzasadna. Według niego, Ministerstwo Środowiska i Lasy Państwowe nie dysponują wiarygodnymi danymi. Autorzy „Strategii” są zdania, że liczby prezentowane przez Resort „przekraczają biologiczne możliwości przyrostu zrealizowanego tego gatunku”. Średziński ostrzega, że odstrzał łosi może doprowadzić do drastycznego załamania populacji, co już miało miejsce w przeszłości.
Ekolodzy twierdzą, że można zapobiec szkodom spowodowanym przez łosie, np. przez ogrodzenie upraw. W odniesieniu do argumentu bezpieczeństwa na drogach, nie istnieją precyzyjne dane ilustrujące liczbę wypadków z udziałem łosi – policja nie prowadzi takich statystyk. „Zabicie łosi nie wpłynie na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Możemy zmniejszyć ryzyko wypadków z udziałem tych zwierząt poprzez regularne koszenie poboczy, stosowanie specjalnej sygnalizacji i budowę przejść dla zwierząt oraz odpowiednie zabezpieczenie dróg szybkiego ruchu” – komentuje Diana Maciąga z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Argument dotyczący zagrożenia chorobą CWD uważany jest za najbardziej absurdalny. Do tej pory tylko dwa przypadki tej choroby zgłoszono w Norwegii w 2016 roku u reniferów. Choroba ta nie stanowi zagrożenia dla ludzi ani zwierząt hodowlanych i nie została stwierdzona w Polsce – podkreśla Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze.
Lasy Państwowe dążyły do odstrzału łosi nawet za poprzedniej koalicji rządzącej. W 2017 roku jedna z regionalnych dyrekcji LP nawet opublikowała ofertę łowiecką na łosia na swojej stronie internetowej, pomimo obowiązującego moratorium. Ministerstwo bezpośrednio ujawnia prawdziwy cel odstrzałów, wymieniając jako korzyść „poszerzenie zakresu usług świadczonych dla myśliwych z kraju i zagranicy”.
„Promując interesy jednej grupy społecznej, całkowicie zignorowano kwestię negatywnych skutków, jakie odstrzał łosi będzie miał dla osób i firm zajmujących się turystyką przyrodniczą, która jest źródłem utrzymania w takich miejscach jak Biebrzański Park Narodowy. Turyści przyjeżdżają, aby podziwiać żywe łosie, a nie wypchane zwierzęta.
Koalicja #JESTEMZŁOSIEM organizuje akcję zbierania podpisów pod internetowym apelem. Organizacje zajmujące się ochroną przyrody i zwierząt apelują o utrzymanie zakazu odstrzału łosi i o wpisanie łosia na listę gatunków chronionych.